Abstrakt
Współczesne neopogaństwo słowiańskie łączy w sobie
dziedzictwo dawnej duchowości ze współczesnym rozumieniem istoty
procesów kulturowych. Nie ma więc problemów ze statusem ontologicznym
bytów duchowych organizujących pogańską teologię - są one, jak i cała
kultura bytami wirtualnymi. W religii nie występuje więc problem wiary,
tylko kultu powoływanych przez nią symboli, oraz dbanie o ich treść,
interpretację i rozwój. Same obiekty kultu zachowują natomiast
podmiotowość, czyli są w stanie powodować skuteczne działania w świecie
poprzez ludzi internalizujących treść ich przesłania. Przykładem takiego
rozumienia teologii jest koncepcja ŚwiatOwida z książki Stanisława
Szukalskiego "Krak syn Ludoli"
Motto:
Bóg śpi w kamieniach, oddycha roślinami,
porusza się w zwierzętach, a myśli człowiekiem.
Wstęp
Odwołanie się w motto do dawnej myśli aryjskiej jest
tu nieprzypadkowe. Kultura słowiańska wyrosła z pnia indoeuropejskiego, i
powstanie tej myśli było udziałem także i naszych przodków. Rzutowanie
ludzkiej duchowości na przyrodę i cały kosmos było efektem podświadomego
rozumienia istoty kultury - którą to odkrywa dla intelektu dopiero
współczesna filozofia.
Odradzanie się pogaństwa wypływa z podświadomych odczuć, że odwołania do
dziedzictwa pogańskiego mogą być kulturowo skuteczne, przy czym z prób
artykulacji treści religii nie bardzo widać czego ma ta skuteczność
dotyczyć - czego należy po tych odwołaniach oczekiwać.
Próby racjonalizacji tych oczekiwań - przekładania
ich na politykę, interesy narodów słowiańskich nie wydają się
przekonujące, a już na pewno nie są porywające w znaczeniu możliwości
zbudowania na nich mitu, zdolnego porwać i przełożyć się na postawy
życiowe ludzi, zaangażować ich w nadawanie sensu własnemu życiu w
budowaniu nowej kultury. Płodne mogą tu być jedynie wartości duchowe
wyprowadzone z odkrywanego dziedzictwa, i przekładające się na wartości
duchowe człowieka współczesnego patrzącego w przyszłość.
Odwołując się do dziedzictwa pogańskiej duchowości
trzeba ją rozumieć na sposób spełniający metodologiczne wymogi
etnologii. Skoro dostrzegamy wartość i siłę w treściach dawnej kultury,
należy rozpatrzeć w jaki sposób te treści przekładały się na postawy
życiowe ludzi - biorąc pod uwagę ówczesną mentalność i ówczesny obraz
świata. Może to być trudne z uwagi na małą wiarygodność źródeł na temat
tego dziedzictwa, więc pozostaje żmudna praca nad rekonstrukcją treści
tej kultury - wydobycie jej spod obrazów w jakich utrwaliły ją przekazy
kronikarzy będących przedstawicielami zupełnie innych kultur - nie
rozumiejących naszej.
1 Status ontologiczny bytów duchowych
Wraz z wykształceniem się ze zwierzęcego ludzkiego
stada społeczeństwa, co następowało równolegle z wynalezieniem mowy
wyrazowej i rosnącej komunikacji, powstał zasób wiedzy o świecie, który
nie będąc dziedziczony na drodze biologicznej musiał być przyjmowany w
procesie socjalizacji. Tak wykształcona świadomość słusznie odkryła od
razu (we wczesnym paleolicie), że obecne w ludziach wyposażenie duchowe
nie jest naturalnym elementem jednostki i nazwała je duszą. Wniosek ten
był zupełnie sensowny, a nawet genialny. Człowiek wszak rodzi się
zwierzęciem, natomiast skomplikowaną psychikę, obraz świata i wiedzę
otrzymuje dopiero od społeczeństwa. Podlegająca ewolucji biologia ciała
ludzkiego rozwinęła tylko predyspozycje zmysłów, i układu nerwowego do
przyjęcia kultury, wykształciła w mózgu ośrodki posługiwania się mową i
modelami świata, a w rozwoju filogenetycznym czyni jednostkę gotową do
przyjęcia kultury i socjalizacji. Sam jednak proces nabywania kultury
odbyć się już musi w wirtualnym świecie reprezentowanym przez otoczenie
społeczne, które dostarcza treści do wyhodowania w sobie indywidualnej
osobowości i
przyswojenia treści kultury.
Podobnie było u pogańskich Słowian. Uduchowioną była
cała przyroda, a w jej ramach dusza ludzka nie miała wyróżnionego
statusu ontologicznego, była natomiast tylko specyficzną dla człowieka.
Co więcej rozumiano też specyficzność treści duchowości różnych ludów,
co oznacza, że intuicyjne pojmowanie duszy wiązano prawidłowo z
treściami kultury. Tę intuicję potwierdziło dopiero współczesne
zrozumienie wirtualności kultury, jej związków z językiem, i jej
reprezentacji w umyśle człowieka. Czas więc na odzyskanie terminu dusza
dla określenia pojęcia pojmowanego intuicyjne przez naszych przodków, a
określonego teraz precyzyjnie przez teorię kultury.
Podstawowym nośnikiem kultury jest naturalny język
społeczności. Dziecko opanowując język wchłania jednocześnie zręby
kultury niesionej przez ten język. Aparat pojęciowy języka to nie jest
umowne czy przypadkowe powiązanie modelu świata ze zdaniami czy słowami.
Cały rozwój kultury zadokumentowany jest w języku, poprzez rozwój
pojęć, tworzenie słów pochodnych, ewolucję gramatyki. Wyrosłe na tej
drodze powiązania słowne odzwierciedlane są w myśleniu danym językiem
przez skojarzenia ze sobą odpowiadających im pojęć. Ta specyfika ścieżek
myślenia staje się podłożem duchowej treści kultury. Z niej wynikają
też podświadomie wytwarzane
wymiary duchowości, na których to buduje się osobowość.
Jako, że języki są różne powstaje dzięki nim wiele
odrębnych bytów kulturowych, bardzo od siebie różnych. Modele świata,
ścieżki myślenia, podświadome skojarzenia są w nich tak różne, że możemy
uważać każdą społeczność wychowaną przez środowisko jednego języka, za
byt odrębny gatunkowo, właśnie przez zupełnie swoistą duchowość,
niepodobną do innych. Takimi społecznościami związanymi z językiem są w
przybliżeniu narody. Rozbieżności są trojakiego rodzaju: 1) Narody
słowiańskie mają stosunkowo niedługi okres dyferencjacji językowej, więc
i niewielkie rozbieżności, mają natomiast wspólny zręb języka,
wykształcony przez kilkutysięczny rozwój kultury w jednej wspólnej
społeczności, który zachowuje jednolitą treść duchową wszystkich
Słowian. Podobnie jest z Keltami, czy innymi blisko spokrewnionymi
grupami ludów. 2) w społeczeństwach jednojęzycznych, ale czy to przez
swoje różne pochodzenie, czy przez długotrwałe rozwarstwienie mogą
wytworzyć się na bazie jednego pozornie języka
różne semiotyki
Funkcjonują tam więc różne kultury, jakby różne narody, a jednolitość
języka jest pozorna, bo dotyczy tylko warstwy werbalnej, natomiast
ścieżki myślenia i zespoły skojarzeń są tam różne. 3) W językach
sztucznych oraz w językach o krótkiej historii, nie obejmującej okresu
powstawania kultury, konotacje bywają bardzo płytkie, natomiast
warstwa mitu
nieobecna lub szczątkowa. Języki takie nie są w stanie dać podkładu dla
rozwijania duchowości i wykształcają społeczeństwa racjonalne lub/i
zabobonne.
Niezależnie od tego, czy jakaś kultura nadaje
wykształconym przez siebie duchom charakter metafizyczny, czy też
rozumie je w sposób prawidłowy tj. wywodzi go z przyrodoznawstwa, jako
wyższe piętro świadomości społeczne, funkcjonowanie ducha i jego
zasadnicze cechy są takie same, i można je ująć w poniższym opisie.
Duch jest urządzeniem wirtualnym posiadającym swoją
specyficzną osobowość. W ramach duchowego piętra kultury istnieje bardzo
wiele implementacji ducha, powoływanych przez społeczność danej
kultury. Treść ich odnosi się zawsze do ważnych dla kultury spraw, a ich
postaci, czasem, szczególnie dawniej personifikowane, wyznaczają
sposoby przeżywania tych treści przez społeczność.
Implementacjami ducha są też tzw. ludzkie dusze. One
stanowią też urządzenie wirtualne, fizycznie zainstalowane w mózgach
ludzi, a logicznie będące organem systemu kulturowego - bytu wyższego
rzędu niż ludzkie zwierzę. Dla człowieka są one głównym organizatorem
duchowości, natomiast dla systemu jednym jego przejawem. Poza ludźmi
system obecny jest w postaci utrwalonych na materialnych nośnikach
przekazów treści ale żyje wyłącznie jeżeli przekaz nieustannie następuje
z pokolenia na pokolenie. Nawet byty duchowe powoływane przez kulturę jako uduchowienia różnych
przejawów świata poza człowiekiem mogą istnieć wyłącznie w ludzkim
umyśle, instalowane tam w ramach hodowania przez ludzi w sobie
implementacji systemu.
2 Podmiotowość urządzeń wirtualnych
Podmiotowość duchów powoływanych przez religię
pogańską (inne zresztą też) polega na tym samym co podmiotowość systemu
kulturowego i z niego wynika. Treści środowiska kulturowego przyjętego
przez jednostkę, a w zasadzie wyhodowanego samodzielnie na skutek
myślenia językiem własnej społeczności i obcowania ze swoją cywilizacją
stają się obecnością tego systemu w jednostce. Człowiek staje się więc
wyrazicielem kultury, i niezależnie od tego czy zdaje sobie z tego
sprawę, czy nie, prowadząc życie jako suwerenna jednostka stanowi
podmiotowość systemu. Wszystkie byty duchowe, które przejął z przekazu
kulturowego będąc obecne w umyśle jednostki wpływają na jej zachowania,
nabywają więc podmiotowości od tej jednostki. Jest tak niezależnie od
tego, czy przekaz kulturowy, domaga się wiary w metafizyczną ontologię
tych duchów i tę wiarę wzbudza, czy też przyznaje duchom status
wirtualny i tłumaczy jego treść. W obu przypadkach urządzenie wirtualne
(bóg, duch przodka, duch elementu krajobrazu) mają siłę sprawczą w
realnym świecie.
Brak im tej siły, kiedy przekaz kulturowy wymaga
wiary w metafizyczny status ducha i tej wiary nie wzbudza. Wówczas to
następuje wyjałowienie duchowe, brak korespondencji z treściami przekazu
kulturowego, a zatem uwiąd człowieczeństwa i uwiąd społeczeństwa,
którego istnienie warunkowane jest właśnie obiegiem treści duchowych
kultury. Bez tego obiegu kultura zamiera,
przeobrażając społeczeństwo w stado.
Kiedy więc jakiś człowiek działa pod wpływem zespołu
treści określonych przez jego kulturę, jako postać jakiegoś ducha lub
boga, czyli pod wpływem atrybutów urządzenia wirtualnego, wówczas ten
zespół treści (to urządzenie wirtualne) wyposażony zostaje w urządzenie
wykonawcze, czyli uzyskuje możliwość działania w realnym świecie -
uzyskuje podmiotowość. W przypadku specyficznej implementacji ducha
jakim jest dusza ludzka, jest podobnie. Dusza ludzka jako
odzwierciedlenie systemu w jednostce nadaje podmiotowość systemowi
kulturowemu do którego jednostka należy. W obu przypadkach właściwym
podmiotem działań jest system kulturowy, niezależnie od tego jakie
przekonanie na ten temat żywi jednostka będąca organem wykonawczym
systemu.
Różne przekonania na ten temat rodzą tylko odmienne
filozofie, które to, jako produkt intelektu, różnie interpretują procesy
obserwowane w rzeczywistości w i na zewnątrz człowieka. W ten sposób
panteizm pogański, powołujący nawet sporą ilość duchów, czy bogów,
pozostaje ciągle na pozycji filozofii monistycznej i niesłusznie mylony
jest często z politeizmem. Nie powołuje bowiem niczego ponad czy poza
przyrodą i oczywiście kulturą, będącą zresztą tylko wyższym piętrem
życia, wynikającym z komunikacji społecznej oraz wytwarzania i
gromadzenia modeli umysłowych różnych aspektów rzeczywistości. Z kolei
dualistyczne chrześcijaństwo, mieniące się monoteistycznym, w
rzeczywistości powołujące całą armię aniołów, diabłów i świętych to
czysty politeizm.
Te różnice w pojmowaniu podmiotowości duchów, mają
istotne znaczenie dla kształtu budowanej cywilizacji. W przypadku
rozumienia wirtualności duchów ludzie czerpią z nich siłę psychiczną,
natomiast czyn biorą na siebie. Pojmowanie duchów na sposób metafizyczny
prowadzi do oczekiwania skuteczności ich działania w realnym świecie
bez pośrednictwa człowieka. Przykład konfrontacji postaw podaje "Kronika
Tietmara", gdzie autor, biskup merseburski opisuje pogańskich Słowian z
perspektywy chrześcijaństwa. Pogańscy Słowianie interpretowali duszę
ludzką
podobnie jak epikureizm, natomiast noszone w bitwach stanice - czyli upostaciowione posągi, były
symbolami jednostek bojowych, (w późniejszych czasach zastąpione
chorągwiami), zabobonni chrześcijanie brali za bogów, i wzorem własnej
religii
przypisywali im moc metafizyczną.
3 Urządzenia wirtualne słowiańskiego pogaństwa
Kluczem do odczytania dziedzictwa i przełożenia go na treści współczesne będzie
systemowa teoria kultury,
Zostawiając na boku dyskusję na temat ontologii bytów
duchowych słowiańskiego pogaństwa (w jakim sensie można mówić, że
powołało ono instytucje bogów i w jakie przymioty je wyposażała) - dla
teorii kultury wystarczy bowiem sam fakt że takie byty duchowe
zaistniały, zastanówmy się nad ich działaniem jako urządzeń wirtualnych,
gdyż tylko takie rozumienia może dla nas dziś mieć sens - tylko na
takich zasadach możemy próbować je zaakceptować dziś, i próbować włączać
do treści dzisiejszej duchowości.
Byty duchowe, (niesłusznie zwane bogami słowiańskimi)
miały dwa źródła, jedno to antropomorficzne uduchowienie przyrody,
zarówno lokalnej jak odzwierciedlonego w kalendarzu kosmosu, drugie to
duchy przodków, czy w ogóle ludzi odczuwane jako obecne.
Obecność duchów zmarłych w kulturze, jest oczywista z
punktu widzenia teorii kultury. Ci zmarli wszak przynajmniej przekazali
treść kultury żyjącym, obecność ich zatem w duchowości żyjących jest
naturalna. Oni też naznaczyli przekazywaną kulturę swoim osobistym
piętnem, czasami w znacznym wymiarze. Tacy więc zajmują przekazywanej
tradycji znaczące miejsce i pamięć o nich trwa dłużej, a nawet mogą
znaleźć trwałe miejsca w fabułach mitologicznych. Kult przodków podobnie
jak kult bohaterów niesie więc przeżywanie i odświeżanie treści, dzięki
którym pozostali oni w pamięci żywych. Odebranie tym duchom
metafizycznego statusu ontologicznego i zastąpienie go wirtualnym, nie
zmienia niczego w treści kultu, eliminuje natomiast, dziś
nie realizowalny wymóg wiary w (metafizyczne) duchy. W tak określone
kulturowo duchy wirtualne nie trzeba wszak wierzyć, gdyż wiemy, że one
są i że są właśnie tym śladem w przekazie, a nie czymś innym.
Podobnie jest z uduchowionymi siłami przyrody. Nazwy
gwiazdozbiorów Zodiaku wyznaczające słowiański kalendarz, stały się
symbolami treści duchowych cyklicznie przeżywanych każdego roku. Z
jednej strony nastrajało to ludzi do właściwych dla pory roku standardów
zachowań, z drugiej zaś pomagało w przeżyciu wszystkich treści
człowieczeństwa
każdego roku.
Uduchowiona przyroda lokalna dając poczucie jedności
życia i łączności ze środowiskiem jest jednym z warunków zdrowia
psychicznego, więc z kulturowo istotna. Pogaństwo
nie wymaga
wiary w metafizyczną ontologię duchów krajobrazu, fauny i fory.
Rozumienie ich wirtualnego statusu pomoże w powrocie ich do dusz
ludzkich w żywej, współczesnej formie.
Natomiast odczucie wirtualnego charakteru ludzkiej
duszy, mimo wielowiekowej obecności chrześcijaństwa, zachowało się w
słowiańskiej kulturze duchowej dość dobrze. Odczucie, że dusza jest
funkcją lokalnej, czy plemiennej społeczności nieprzerwanie obecne jest
przez całą naszą historię. Szczególnie widać to w z konfrontacji z
ludami innej (niż słowiańska) kultury, którym to mądrość ludowa
przypisywała dusze o zupełnie innej niż nasza treści. Wobec
nieustannych kontaktów z takimi obcymi ludami odczucie różności
wyposażenia duchowego stale było odświeżane, i chrześcijaństwo,
działające przez tysiąc lat nie zdołało tego wrażenia osłabić.
4 Rekonstrukcja dziedzictwa i budowa nowej duchowości
Odtworzenie kultury pogańskiej polegałoby na
rekonstrukcji jej duchowości w trzech wymiarach: tożsamości, układu
odniesienia i transgresji.
Prześledzenie ewolucji tych treści na planie języka
daje możliwość powiązania duchowości z pierwotnym panteistycznym
światopoglądem Słowian (patrz motto), i zrozumienia celowości
powoływania przez naszą kulturę urządzeń wirtualnych, których istoty nie
możemy pojąć stosując inne (wyrosłe w kulturze koczowniczej) narzędzia
poznawcze. Język bowiem zachowując w terminach określających pojęcia
ewolucję skojarzeń, zachowuje historię kultury i utrwala początkowe
założenia światopoglądowe, których dziś poszukujemy.
W tych działaniach, fakt zróżnicowania języków
słowiańskich, poddania kultur narodowych wpływom odmiennych historii i
różnych systemów religijnych może okazać się pomocny. Poszczególne
języki, tak samo jak zniekształciły tak i zachowały niektóre - różne
treści duchowe. Łatwiej dotrzeć więc do wspólnego rdzenia na bazie wielu
języków, niż jakiegokolwiek jednego.
W zakresie tożsamości będzie to odczytanie z naszej
aryjskiej kosmogonii istotnych elementów stosunku człowieka do świata,
zrozumienie pozycji i roli człowieka jako gatunku i bytu kulturowego w
ramach planu przyrody. Poza mitami kosmogonicznymi treści tej części
tożsamości zawarte są także w konstrukcjach językowych, nie tylko wszak w
aparacie pojęciowym, ale i to głównie w skojarzeniach pojęciowych,
które zawierają w sobie całą historię wypracowywania pojęć naszej
kultury, i przez to działając odwołują się do sfery podświadomej i
emocjonalnej, która umożliwia rozumienie języka poprzez wywoływanie
obrazów docierającego przekazu obciążonych tymi historycznie
ukształtowanymi związkami, bez interwencji intelektu. Intelekt wkracza
dopiero po uzyskaniu tych obrazów, i tylko z trudem post factum można
czasami dociec ścieżkę, którą przebiegło myślenie, oczywiście pod
warunkiem, że ma się odpowiednią wiedzę z historii kultury i języka.
Drugi aspekt tożsamości to odnalezienie się wobec
swojej specyficznej kultury, czyli wspólnoty ludzi jednego języka (w
przypadku Słowian wobec wszystkich języków słowiańskich). Mając dokonaną
rekonstrukcję dziedzictwa można zanalizować współczesne języki
słowiańskie pod kątem niesienia przez nie treści duchowych i określić, w
jakich przypadkach treści te zostały rozwinięte, uwypuklone, a jakich
zanikły, czy
zostały wypaczone.
Szeroki materiał porównawczy da możliwość przywrócenia konstruktom
językowym treści duchowych zgodnych z oczekiwaną odnową kultury.
O ile generalnie można przyjąć, że odejście od
religijności i (w pewnym tylko stopniu) duchowości pogańskiej
przyczyniło się do upadku kultury i, co za tym idzie wydolności
cywilizacyjnej Słowian, to nie należy demonizować wpływów obcych kultur i
religii. Rdzeń kultury i podświadomie wyłaniająca się z niej duchowość
są bowiem niesione jest przez zachowany język. Tam gdzie udało się go
Słowianom zachować, tam obce wpływy dotyczą jedynie warstwy
intelektualnej, zewnętrznej w stosunku do podświadomego funkcjonowania
języka, i można na drodze intelektualnej przywrócić zgodność
intelektualnej warstwy języka z podświadomością uzyskując głębię
rozumienia rzeczywistości i bezbłędność komunikowania na jej temat. Obce
wpływy - chrześcijaństwa, islamu, koczowniczych organizacji społecznych
i państwowych - dały natomiast Słowianom wiele doświadczeń, które nawet
jeżeli będą oceniane jako doświadczenia negatywnie, zwiększyły pole
doświadczeń, i co za tym idzie, dały materiał do zrozumienia procesów
kulturowych. Dziedzictwo tych doświadczeń można bowiem obracać na służbę
transformacji - odnowienia kultury, co już się
niejednokrotnie zdarzało.
Odtworzenie tożsamości słowiańskiej byłoby tu
najtrudniejszą pracą. Natomiast odtworzenie układu odniesienia, którego
najistotniejszym elementem jest system wartości, jest już znacznie
prostsze, i to z dwóch względów. Po pierwsze, dawne kroniki pisane
głównie przez obcych, nieporadne w przedstawieniu naszej tożsamości,
okazują się czytelne, kiedy prezentują wartości, którymi Słowianie
kierują się w życiu. Mamy więc sporo pisanych źródeł historycznych. Po
drugie, trzon systemu wartości został zachowany do dziś, szczególnie w
kręgach ludowych, na które panujące obce ideologie nie mogły wywrzeć
większego wpływu, a to dlatego, że treści sprzeczne z podświadomymi
przeświadczeniami były po prostu niezrozumiałe, bądź w rozumieniu
podporządkowywane odczuciom podświadomym. Wymóg przeżycia w ciężkich
warunkach historycznych oraz potrzeby więzi z ludźmi najbliższego
otoczenia, nie dopuszczały bowiem do świadomości treści sprzeciwiających
się prawom życia, jakie niosło chrześcijaństwo i ideologie koczownicze.
Trzon więc pogańskiego systemu wartości nosimy w sobie, a historię
możemy prześledzić w dostępnej literaturze. Więcej spustoszenia
duchowego doznali ludzie z warstw oświeconych, którzy byli w stanie
przyjąć i przynajmniej intelektualnie
interalizować obcą kulturę.
Odwołania układu odniesienia mogą powoływać się (choć
nie muszą) na urządzenia wirtualne, wytworzone przez naszą kulturę, jak
bogowie i inne byty duchowe, idee (plemienne narodowe). Mogą równie
dobrze odnosić się już do przewidzianych przez teorię kultury struktur
mitu dziejotwórczego, którego treść, jak zawsze, przybliżają nam
artyści, czyli ludzie o dużej wrażliwości, potrafiący - przeważnie
podświadomie - odczytać ducha epoki, i przekazać go społeczności w
postaci niosącą te wartości sztukę.
Podtrzymywanie tego układu odniesienia zapewnione
może być, tak samo ja dawniej, przez obrzędowość. Przeżywanie świąt
kalendarzowych i związane z nimi - urosłe do postaci bóstw (przynajmniej
w dzisiejszej ich interpretacji) urządzenia wirtualne zapładniały
umysły naszych przodków do określonego typu zachowań, zapewniając
cykliczne przeżywanie treści, które ze względu na swoją doniosłość dla
życia nie powinny ulegać zapomnieniu, czy marginalizacji. Podobnie z
obrzędowością związaną z innymi cyklami przyrody, etapami ludzkiego
życia, czy ważnymi wydarzeniami dla społeczności. Wszystkie te obchody i
uroczystości to przede wszystkim odnawianie ducha i odświeżanie treści
systemu wartości.
Trzecim elementem duchowości wymagającym uprawy jest
podtrzymywanie dążeń transgresyjnych. One co prawda, jako elementarny
składnik ludzkiej psychiki, drzemią w każdej jednostce, aby jednak stały
się motorem jej działań, muszą być przez kulturę promowane, a
przynajmniej nie tłumione. Współcześnie panujące ideologie natomiast,
wmawiają ludziom zoomorficzą ideę trwania w różnych, zależnych od jej
treści odmianach. Nihilistyczne chrześcijaństwo oczekuje od ludzi
małości ducha
i przygotowuje ich do bycia takim, koczowniczy Zachód propaguje ideę
konsumpcji i nienasycenia, a bierny Wschód gloryfikuje bezczynność.
Natomiast transgresja, polegająca na nieustannym przekraczaniu zastanych
ograniczeń wymaga dalekosiężnych wizji i wielkiego ducha porywającego
się na realizację tych wizji. Oznacza nieustanną dążność do rozwoju
jakościowego i do poszerzania świadomości. Dążność ta wymaga od kultury
jedynie przyzwolenia, natomiast sama potrafi znaleźć dla siebie siły i
środki realizacji, jest przecież jako twórca nowych jakości niemożliwą
do zaplanowania i
kierowanie jej drogami.
Wsparciem kultury dla dążności transgresyjnych może
być (i bywało tak) szacunek dla postaw heroicznych ludzi dokonujących
wielkich dzieł, otwierających nowe drogi rozwoju kultury, nowe ścieżki
życiowe, czy choćby dokonujących przełomowych odkryć ważnych dla
świadomości i cywilizacji. Kult takich dokonań istniał i w pewnym
stopniu istnieje do dziś, lecz został przyćmiony przez koczowniczy kult
siły i pieniądza, wymaga więc odnowienia i usankcjonowania w życiu
społecznym, nadaniem mu odpowiednio wysokiej rangi.
Pracę nad rekonstrukcją duchowości można i zresztą
trzeba podjąć dwutorowo. Z jednej strony wychodzić od dziedzictwa,
odkrywać w nim treści duchowe, oraz ich ewolucję, analizować je i
wówczas znajdować dla nich miejsce w kulturze współczesnej, tak aby były
zrozumiałe i oczywiste dla współczesnego człowieka, a w swojej formie
przetłumaczone były na język współczesnej teorii kultury. Z drugiej
natomiast strony, trzeba analizować dążenia współczesności, formułować
je w języku teorii kultury, a następnie poszukiwać realizacji tych
treści w pogańskim dziedzictwie. Ta dwutorowość poszukiwań pozwoli na
efektywniejszą pracę i daje szansę uniknięcia przeoczenia jakichś
ważnych zagadnień.
5 Konstruowanie boga - ŚwiatOwid Szukalskiego
O tym jak łatwo można tworzyć pełne duchowej treści urządzenia wirtualne przekonuje nas Stanisław Szukalski w książce
"Krak syn Ludoli"
Z odnalezionego w XIX w. posągu czterolicego, o którym do dziś niewiele
wiadomo, uczynił on boga jedności słowiańskiej. W zasadzie odnaleziony
posąg jest u niego tylko posągiem boga, bo sam bóg jest duchem, czyli
urządzeniem wirtualnym, który instaluje się w duszach ludzi dążących do
jedności Słowian.
W teologii ŚwiatOwida jest oczywiście mit
założycielski: Po wprowadzeniu chrześcijaństwa posąg został rozbity -
duże ułomy posągu reprezentują sobą ludy słowiańskie rozbite jak posąg
na różne narodowości, małe okruchy zagnieżdżone w sercach ludzi to idea
jedności, którą reprezentują właśnie ci, w czyich sercach zadomowiło się
ziarnko piasku z rozbitego posągu.
Brak całości posągu powoduje, że jego duch, czyli bóg ŚwiatOwid nie może
sobie znaleźć miejsca i nie przedstawia sobą siły duchowej, a przez to
lud słowiański nie mając swojego boga ma takie kłopoty w życiu - służąc
obcym bogom, wysiłek swojego życia poświęca obcym ludom. Szansą dla
Słowian jest odtworzenie całości posągu poprzez pojednanie ludów -
ułomków posągu oracz połączenie ich w całość zaprawą z okruchów z serc
ludzi owładniętych ideą jedności. Kiedy posąg zostanie tak
odrestaurowany bóg ŚwiatOwid ożyje i lud słowiański wkroczy na drogę
wielkości, stając się przykładem dla innych ludów.
ŚwiatOwid przy tym, jak zresztą przystało na ducha
wspólnoty Słowian, nosi w sobie wszystkie cechy Słowian, zarówno
pozytywne, jak i te, które stanowią ich mankamenty. Tak je opisuje
Szukalski: Cztero-twarze, strony posagu SwiatOwida wyrażały cztery
pory dnia, roku, Dziejów i rasy. Pierwsza; zwrócona ku Wschodowi
znaczyła Wiosnę, krwiznę, czyli rewolucje, zamiar Woli, żywotność rasy,
przebudzenie. Druga; od Południa, znaczyła Lato, rozkwit potęgi
Panstwolitycznej, budownictwo, bogactwo, pełnie cielesnego szczęścia,
niezaspokojona chęć posiadania. Trzecia; ku Zachodowi, znaczyła Jesień
zachód dnia, Żniwa plonów ziemi i ducha, Twórczyn, czyli Kulturę,
ciułanie Wiedzy i zasług, zanik zmysłu panstwórczego, uległa pokojowość i
przeoczenie potrzeby Ideałów. Czwarta; ku Północy, to Zima, Noc,
Niewola, zamarcie Woli i zamiarów, zamrożenie soków życiodajnych,
zagrodzonych od dołów rasy przez Tradycje, Marzycielstwo, tęsknota za
"świetną" Przeszłością i głód jasnej Przyszłości, prorocze przewidzenie
ponownego nadejścia Wiosny - Wyzwolenia z lodów - kajdan.
W książce są zresztą ukazane także inne elementy
religijności pogańskiej, jak kult bohaterów, kult przyrody i jedność z
nią, znaczenie obrzędowości, a przede wszystkim sposób w jaki treść
wirtualnych urządzeń (nie tylko bogów) przekłada się na życie, wolę i
działania ludzi. Książka pisana w XX w. jest już przykładem, w jaki
sposób można we współczesnym świecie budować religię, na dawnym (choćby
nawet wymyślonym częściowo) dziedzictwie, w sposób nie wymagający wiary w
metafizykę, (a może właśnie dlatego) porywającą bogatą treścią duchową,
a możliwą do przyjęcia przez krytyczny współczesny intelekt.
Konkluzja
Przy rozumieniu istoty religii i jej społecznej
funkcji możemy wpływać na jej kształt, a nawet budować ja od nowa.
Prawdą kultury jest bowiem obraz świata wykreowany w umyśle, rzutowany
na nasze doznania. O wartości tego obrazu decyduje możliwość dokonywania
skutecznych przewidywań dotyczących świata doznawanego, a nie zgodność z
postulowaną prawdą rzeczywistości, która to tak samo abstrakcyjna jak
metafizyka. O skuteczności religii decyduje bowiem treść wyposażenia
duchowego, które implementuje ona w swoich wyznawcach, a ta musi być
zgodna z drogą rozwoju kultury rozumianej jako nowe, wyższe od
biologicznego piętro życia, rozgrywające się w wirtualnej przestrzeni
ducha, który za pomocą swojego ramienia, czyli społeczności danej
kultury dokonuje przemian w świecie materii i świadomości. Dziś więc, po
odkryciu, że droga do współczesnej teorii kultury wywodzi się w prostej
linii od pogańskiego światopoglądu naszych przodków, możemy (a nawet
powinniśmy) nadal przeżywać treści leżące u podstaw naszej kultury, i
jeżeli to będzie potrzebne powołać byty wirtualne mające nam o nich
przypominać, zdając sobie jednak sprawę, z ich wirtualnego statusu - a
nie próbować utrzymywać, że są one obrazem realnego czy metafizycznego
świata, gdyż takowe nie istnieją. One są tylko naszą kreacją rzutowaną
na świat doznawany, natomiast prawdziwym jest wirtualny świat kultury.
Literatura
1) Erazm Majewski, Narodziny i rozwój ducha na ziemi, Gebertner i Wolf, Warszawa, 1923.
2) Lukrecjusz O naturze wszechrzeczy PWN, Warszawa 1957.
3) Kronika Thietmara Instytut Zachodni, Poznań 1953.
4) Zdzisław Słowiński, Zarys systemowej teorii kultury, referat na konferencję Neopogaństwo w Polsce, Uniwersytet Jagielloński, Kraków 2008. dostępne w: http://prawia.org
5) Stanisław Szukalski Krak syn Ludoli, Toporzeł Wrocław 2007.
Autor Zdzisław Słowiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz