Na miejscu zastajemy policję która jednak bez większej nadgorliwości po spisaniu wszystkich puszcza nas bez problemów. Doszły nas jednak słuchy, że kilku innych uczestników imprezy straciło dowody rejestracyjne samochodów.
Koncert rozpoczyna GAN. Zaczynają od utworów z albumu "Przeklęty Polak" dobrze rozgrzewając przy tym publikę. Następni w kolejności zagrali Czesi z dość młodej kapeli Dead Generation. Po nich na scenę wchodzi Węgierski Egeszseges Fejbor. Warto dodać że Węgrzy zaznaczają co chwilę przyjaźń naszych narodów krzycząc "Polak, Węgier dwa bratanki" tłum pod sceną nie pozostaje im dłużny skandując "Ria, Ria Hungaria". Fejbor gra również Pieśnią Pierwszej Brygady Legionów Polskich w języku węgierskim. Następnie koncert daje Nordica z udziałem wokalisty Pozytywki, który wypada bardzo dobrze. Przed ostnim zespołem jest Obłęd który gra bardzo dobrze i jak zawsze daje ostry popis przy racach i dużym pogo.
Niestety jako ostatni grają chłopaki ze Slavic Rebirth na których czekaliśmy najbardziej. Dają świetny koncert, po czym wspólnie z publiką na scenie grają bis utworu Ojcowizna (cover Ulima Thule). Niewielu dotrwało do tego momentu jednak my byliśmy do końca. Pierwszy dzień imprezy kończy się po 4 rano.
Mimo ciężkiej mroźnej nocy i zmęczenia od rana jesteśmy na nogach. Drugiego dnia upał daje się we znaki chyba wszystkim. Koncerty ruszają o 17. Jako pierwszy na scenie staje Stalag grając swoje numery z krążka "Muzyka w teorii, hałas w praktyce". Prezentują też kilka nowych kawałków bardzo aktualnych, mowa w nich na temat na temat wpuszczania do naszego Kraju różnej maści wynalazków (2000 „prezentów”), w ich wykonaniu można też usłyszeć dobry robotniczy przekaz o zamykania kopalń, hut i strzelania do strajkujących. Po Stalagu nadszedł czas na Pozytywkę. Głos wokalisty jest chyba jednym z najlepszych na obecnej Polskiej scenie muzyki tożsamościowej.
Organizatorzy zrobili małą niespodziankę i na scenę wchodzą chłopaki z Providjenje. Ciekawym punktem występu Serbów był utwór "Nož, žica, Srebrenica" (Nóż, drut, Srebrenica) którym nawiązują do rocznicy tych zdarzeń. Kolejny jest Szwadron 97 który od wejścia na scenę wykrzykuje hasła "Wielka Polska Katolicka" co doprowadza do spięć pod sceną i przekrzykiwania się na wzajem uczestników imprezy słychać teksty "Krew, honor i ojczyzna" jak również "Słowiańska Polska". Mimo to dają dobry koncert który skupia pod sceną wielu ludzi w pogo (od Skinów wyglądem rodem z Romper Stomper po Wszechpolaków z żelem we włosach). Najlepszy według nas tego dnia był zespół KMVII (ex Ultima Frontiera).
Dają świetny koncert Włoskiej muzyki spod znaku RAC. Niestety z bliżej nieznanych powodów nie pojawił się najbardziej oczekiwany przez nas tego dnia Legion Twierdzy Wrocław. Zamiast nich na scenę wchodzi stary dobry polski All Bandits. Mimo późnej pory i siarczystego wręcz zimna pod sceną zostaje sporo ludzi. Imprezę zamykają Slowacy z Arvezii.
Zabrakło również atrakcji jakie były na poprzednich edycjach, tym razem jedyną rozrywką była możliwość postrzelania z wiatrówek. Organizacja przebiega z roku na rok coraz lepiej i mimo małych niedociągnięć Festiwal był jak najbardziej udany. Organizatorom szacunek i brawa za wzięcie na bary tak wielkiej imprezy. Jedynym prawdziwym mankamentem był widok walających się po krzakach zapitych meneli którzy chyba pomylili imprezy z brudstokiem. Niektórzy z nich zapewne nie posłuchali nawet jednej kapeli. Wprawdzie większość uczestników "trzymała fason" jednak widok nawet tych nielicznych bije po oczach. Nawiązaliśmy kilka ciekawych kontaktów, spotkaliśmy ludzi bliskich nam ideowo, ogółem Festiwal zaliczamy do udanych i liczymy na powtórkę za rok!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz